mecz nr 39, 15 sierpnia 2013
godzina 8:00, 45+50 min.
słonecznie, temp. 21°C
III Ogród Jordanowski, ul. Wawelska 3
boisko A, sztuczna trawa, 60 m x 40 m
sucha nawierzchnia
Coraz chłodniejsze są sierpniowe poranki, ale na spadek temperatury nikt nie narzeka – od kilku tygodni nad boiskiem zawsze świeci słońce, więc warunki do gry są idealne. Na Wawelskiej było tego dnia jeszcze spokojniej niż zwykle – mecz odbył się w środku tygodnia, bo wypadające w czwartek święto pozwoliło na zorganizowanie dodatkowego spotkania. Wielu zawodników Lawy wyjechało jednak na długi weekend poza stolicę i udział w meczu zapowiedziało jedynie 11 osób. Hołek nie starał się jednak o zachęcenie do gry kolejnego gracza, by na Wawelską przybyła parzysta liczba osób. Przeczuwał, że nad ranem ktoś wycofa zgłoszenie. Nie pomylił się, na mecz potężnie zaspał Bartek, który odpuścił sobie przyjazd z dalekiego Wilanowa.
Organizator musiał zmienić więc przygotowane wcześniej składy. Nowy projekt przewidywał, że drużyna zielonych będzie opierać się na trzech utalentowanych graczach – supersnajperze Niezielanie, pomocniku Kobsonie (który błysnął w poprzednim spotkaniu) oraz najlepszym defensorze ligi, Miszce. W składzie czerwonych brakowało takich gwiazd, ale ich siłą miała być gra zespołowa, bo wszyscy reprezentowali mniej więcej ten sam poziom. U zielonych siłę wspomnianego wcześniej trio miał równoważyć Agent, który nocne tankowanie zakończył o godzinie trzeciej nad ranem i na mecz musiał przybyć taksówką.
I choć mecz zaczął się nieźle dla czerwonych, bo bardzo szybko mądrego gola zdobył Krzychu, to zieloni dominowali w pierwszej części spotkania. Ich akcjom brakowało co prawda polotu, ale strzały były niezwykle precyzyjne – mierzone piłki wpadały tuż przy słupkach obok bezbronnych bramkarzy w czerwonych koszulkach. Prowadzenie 3:1 zieloni zamienili po chwili na 5:2, a ich rywale zastanawiali się, co mogą zmienić w swojej grze, aby odwrócić losy meczu. Doszli do wniosku, że ich podaniom brakuje precyzji. Dzięki tej diagnozie poprawili swoje zagrania i na przerwę schodzili z remisem w garści. Po przerwie zaś potrzebowali zaledwie 15 sekund, by strzelić gola dającego im pierwsze od 40 minut prowadzenie. Od tego momentu zaczęli grać jak z nut – rywale nie byli w stanie zorientować się w wariantach taktycznych stosowanych w akcjach ofensywnych. Nieco gorzej czerwonym wychodziła gra w obronie, ale bramkarze grali jak natchnieni – sam Kamilo obronił cztery piłki oko w oko z rywalem. Zieloni seryjnie marnowali swoje okazje – Niezielan zablokował się na swojej sześcsetnej bramce w lidze sprzed miesiąca i ani razu nie skierował piłki do siatki. Za to czerwonym wychodziło wszystko – wysokie prowadzenie dało im luz, dzięki któremu jeszcze łatwiej było pokonywać nienajlepiej spisujących się bramkarzy przeciwników. Zespołowa gra czerwonych w drugiej połowie, kontrastująca z kiepską postawą rywali, dała im zwycięstwo o imponującym rozmiarze. Mimo wyniku na boisku panowała przyjazna atmosfera, a wiele zagrań zawodników obu drużyn budziło ogólną wesołość.