mecz nr 4 (496), 10 stycznia 2016
godzina 8:00, 45+45 min.
pochmurno, temp. -2°C
Szkoła Podstawowa nr 264, ul. Siemieńskiego 19
dywan, 50 m x 30 m
nawierzchnia pokryta śniegiem
Przebieg I połowy meczu: | ||||
1 | : | 0 | 13' | Rafał Piotrowski (po podaniu Krzysztofa Bielenia) |
1 | : | 1 | 14' | Grzegorz Anielak (po podaniu Bartłomieja Rocha) |
2 | : | 1 | 15' | Dominik Wrzosek (po podaniu Krzysztofa Bielenia) |
3 | : | 1 | 18' | Rafał Piotrowski |
3 | : | 2 | 21' | Piotr Rytel (po podaniu Grzegorza Anielaka) |
3 | : | 3 | 25' | Grzegorz Anielak |
3 | : | 4 | 27' | Piotr Rytel (po podaniu Wojciecha Łobacza) |
3 | : | 5 | 28' | Piotr Rytel (po podaniu Wojciecha Łobacza) |
3 | : | 6 | 36' | Piotr Rytel (po podaniu Jarosława Kucharskiego) |
3 | : | 7 | 41' | Piotr Rytel (po podaniu Bartłomieja Rocha) |
3 | : | 8 | 43' | Piotr Rytel (po podaniu Jarosława Kucharskiego) |
3 | : | 9 | 45' | Wojciech Łobacz (po podaniu Jarosława Kucharskiego) |
Michał Kobyliński został ukarany odjęciem 2 punktów za odwołanie swojego udziału w meczu |
Przebieg II połowy meczu: | ||||
3 | : | 10 | 54' | Piotr Szczepański (po podaniu Bartłomieja Rocha) |
4 | : | 10 | 58' | Rafał Piotrowski (po podaniu Dominika Wrzoska) |
4 | : | 11 | 59' | Jarosław Kucharski (po podaniu Grzegorza Anielaka) |
5 | : | 11 | 65' | Rafał Tarwacki (po podaniu Pawła Wyszyńskiego) |
6 | : | 11 | 68' | Paweł Wyszyński (po podaniu Krzysztofa Bielenia) |
6 | : | 12 | 70' | Wojciech Łobacz (po podaniu Bartłomieja Rocha) |
7 | : | 12 | 73' | Krzysztof Bieleń (po podaniu Pawła Wyszyńskiego) |
8 | : | 12 | 74' | Rafał Piotrowski (po podaniu Dominika Wrzoska) |
9 | : | 12 | 81' | Rafał Piotrowski |
9 | : | 13 | 82' | Piotr Szczepański (po podaniu Wojciecha Łobacza) |
9 | : | 14 | 83' | Grzegorz Anielak (po podaniu Piotra Szczepańskiego) |
9 | : | 15 | 89' | Grzegorz Anielak (po podaniu Wojciecha Łobacza) |
10 | : | 15 | 90' | Rafał Piotrowski (po podaniu Rafała Tarwackiego) |
Autorem relacji z meczu jest Wojciech Łobacz:
Już w 4. meczu roku 2016 roku zabrakło Ojca Organizatora. Jednakże O.O. nie zrobił sobie całkowitego wolnego, gdyż wspomógł proces budzenia zawodników. Niestety, nie dał rady dobudzić jednego piłkarza – Kobsona. Jako, iż zawodnik ten słynnie z solidności proponuje się wzięcie udziału w ankiecie pt. „Gdzieś Kobsonie przepadł?”. W tym celu należy wybrać jedną z proponowanych opcji i wysłać ją na numer, który do Was pisze w niedzielę rano (jeśli jest ich więcej, zaleca się wysłanie do wszystkich). A oto i możliwe przyczyny absencji Kobsona:
a) Zaspanie,
b) Poranne figle*,
c) Brak chęci gry bez Hołka,
d) Lenistwo,
e) Trafił 6 i teraz mu to lotto.
Na zwycięzców czeka gwiazdka w głosowaniu na zawodnika meczu.
Na szczęście okazało się, że składy będą równoliczne, gdyż Stefan akurat miał w samochodze Spidera i zdecydował się go użyć. Podczas rozgrzewki Greg w sprytny sposób pozbył się najlepszej piłki, celując nią w poprzeczkę. Odbiwszy się od poprzeczki, piłka poleciała na drugie boisko. Zawodnik nie zdecydował się na dalszą rozgrzewkę, za co wszyscy byli mu wdzięczni.
Zawodnicy ze zdumieniem odkryli, że murawa została posypana antypoślizgowym białym proszkiem, który jednak w ostatecznym rozrachunku więcej przeszkadzał niż pomagał. Gdzieniegdzie odkryto dziwne wzory. Część zawodników odczytywała w tym znaki UFO, część dziecięce harce (czasem zaliczające się do porannych figli). Linie boiska zostały poprawione i drużyny stanęły naprzeciw siebie. Najwięcej na panujących warunkach stracił Baba, który słynie z dynamiki i przebojowości, a stan murawy nie premiował zawodników obdarzonych tymi cechami. Stefan głośno wątpił w równość składów, aczkolwiek pozostała część drużyny czerwonych nie była o tym tak przekonana, wobec czego mecz się rozpoczął.
Pierwsza bramka wpadła dopiero w 13 minucie. Podczas gdy organizator zastępczy odnotowywał w kajeciku zaistniałe zdarzenie, jego drużyna zdobyła wyrównującą bramkę. Ze względu na nieobecność w grze zawodnika, organizator zastępczy nie chciał uznać tej bramki. Jednakże drużyna czerwonych zgodziła się na uznanie tego trafienia. Brawo! Podbudowani taką postawą (lub też wkurzeni tak szybkim wyrównaniem) już w kolejnej minucie zdobyli kolejną bramkę. Następne minuty upłynęły przy popisach w wykonywaniu wolnych. Najpierw Stefan zaliczył trafienie uderzając silnie przy słupku, a następnie Greg pocelował z wolnego trafiając pod poprzeczkę. Zawodnicy zorientowali się jak niebezpieczną bronią są rzuty wolne i uważali już, by ich więcej nie powodować. W pierwszej połowie Kadłub pokazał, że jego ostatnie występy to nie przypadek i zaaplikował 6 bramek. Można podejrzewać, że z taką grą niedługo Latoliga okaże się dla niego za mała lub też zapewni sobie mistrzostwo na półmetku. Prawdopodbnie skauci innych lig siedzieli tylko do przerwy, gdyż w drugiej połowie Kadłub znacząco spuścił z tonu. W przerwie też miał też miejsce ukłon w stronę kibiców. Spider zademonstrował swoją klatę opiętą spoconym podkoszulkiem i udowodnił w ten sposób wszystkim, że codzienne pompki to nie plotka i że w powrotach na obronę się nie oszczędzał. Chodzą plotki, iż właśnie po tym wydarzeniu skauci opuścili spotkanie.
Druga połowa nie przyniosła większych emocji, chociaż w pewnym momencie Czerwoni zbliżyli się na 3 bramki. Należy wspomnieć o nieustępliwej grze Kardynała, który przy swoim zaangażowaniu i twardej grze nie dawał się łatwo przepchać. W obronie wspierał go ofiarnie Baba, strając się też zmobilizować Stefana do większej ilości podań. W końcówce urwał się Prawy z kontrą i popędził na bramkę strzeżoną przez Barta. Bart wiedząc, iż Prawy to mistrz lobów stał do końca w bramce. Wobec takiej sytuacji Prawemu nie zostało nic innego jak podać do niepilnowanego Stefana, który dopełnił formalności. Stefan jest też autorem pewnego cytatu, który tłumaczy jego styl gry. A mianowicie po jednej z dobitek, która zakończyła się golem, rzekł: „Dobrze, że to ja tam byłem”. Krzychu tym razem nie popisał się żadną spektakularną bramką, gdyż wspomagał głównie obrońców, jako że grając z przodu nie dostawał wielu podań. Nie przeszkodziło mu to zaliczyć paru asyst. Kucharz mimo młodzieńczej fantazji, tym razem emanował opanowaniem, które było kluczowe przy spokojnym rozegraniu. Oczywiście nie ustrzegł się, zdawałoby się, brawurowych zagrań jak wybicie na pałę do przodu. Jednak cwany Kucharz wiedział, że to był moment, gdy w gazie był Kadłub, który i z takich wybić zdobywał bramki. Kadłub zdobył 2 bramki głową i był blisko hattrika, jednakże jego kolejne strzały głową były zbyt delikatne, by zaskoczyć Czerwonych. Należy też odnotować przebudzenie Szczepana, który zamierza zaatakować czołowe pozycje rankingu. Pod relacją znajdzie się krótki wywiad z tym zawodnikiem. Omawiając grę Barta grzechem byłoby nie wspomnieć o jego zamiłowaniu do gry kombinacyjnej, która rozrywała szyki obrońców i stwarzała Zielonym czyste sytuacje. Gdyby jeszcze skuteczność okazała się ciut większa, to zawodnik ów zakończyłby mecz z imponującymi statystkami.
Wywiad ze Szczepanem:
- Jak się panu grało?
- Zaskakująco dobrze, nie spodziewałem się, że gra na śniegu będzie przebiegać tak sprawnie. Było ślisko, ale sporo ładnych bramek padło. Myślę, że dużo mniej szmat niż w ostatnich meczach.
- Czego można spodziewać się po panu w bieżącym sezonie?
- Moim celem na 2015 była kondycja i wyleczenie kontuzji. Swój cel w tych dyscyplinach osiągnąłem. Teraz chce się przyłożyć do gry obronnej i rozgrywaniu piłki.
- Czy dobrze mi się wydaje, że w sezonie 2017 przyjdzie czas na grę ofensywną?
- Nie śpieszyłbym się z takimi odważnymi deklaracjami. Na grę ofensywną przyjdzie czas w trzeciej dekadzie XXI wieku.
* dla tych, co nie wiedzą co może się kryć za tym określeniem, daję przykład: rysowanie wesołych obrazków na zaśnieżonych szybach samochodów.