mecz nr 33, 29 lipca 2012
godzina 8:00, 42+42 min.
słonecznie, temp. 27°C
III Ogród Jordanowski, ul. Wawelska 3
boisko A, sztuczna trawa, 60 m x 40 m
sucha nawierzchnia
0 | : | 1 | 15' | Michał Timm | ||||||||||||||||||||||||||||
0 | : | 2 | 42' | Ignacio Fernandez (po podaniu Krzysztofa Bielenia) | ||||||||||||||||||||||||||||
1 | : | 2 | 44' | Jakub Kobak (po podaniu Andrzeja Chamery) | ||||||||||||||||||||||||||||
1 | : | 3 | 55' | Łukasz Szadorski (po podaniu Ignacio Fernandeza) | ||||||||||||||||||||||||||||
2 | : | 3 | 65' | Marcin Zięcina (po podaniu Jakuba Prucnala) | ||||||||||||||||||||||||||||
2 | : | 4 | 68' | Krzysztof Bieleń (po podaniu Ignacio Fernandeza) | ||||||||||||||||||||||||||||
2 | : | 5 | 73' | Marcin Zięcina (bramka samobójcza) | ||||||||||||||||||||||||||||
3 | : | 5 | 76' | Artur Piętek (po podaniu Andrzeja Chamery) | ||||||||||||||||||||||||||||
4 | : | 5 | 79' | Andrzej Chamera (po podaniu Jakuba Prucnala) | ||||||||||||||||||||||||||||
4 | : | 6 | 81' | Ignacio Fernandez (po podaniu Krzysztofa Bielenia) | ||||||||||||||||||||||||||||
5 | : | 6 | 83' | Artur Piętek (po podaniu Jakuba Kobaka) | ||||||||||||||||||||||||||||
6 | : | 6 | 84' | Andrzej Chamera (po podaniu Jakuba Kobaka) | ||||||||||||||||||||||||||||
| ||||||||||||||||||||||||||||||||
Michał Timm został ukarany odjęciem 1 punktu za 5-minutowe spóźnienie Ignacio Fernandez został ukarany odjęciem 1 punktu za 5-minutowe spóźnienie Artur Piętek został ukarany odjęciem 2 punktów za 13-minutowe spóźnienie |
Niewiele brakowało, a podczas ostatniego meczu lipca zostałby wyrównany tegoroczny rekord temperatury. Zabrakło tylko jednego stopnia, ale i tak zawodnicy czuli się jak w piekarniku i konieczne były aż trzy przerwy na uzupełnienie płynów. Hołek śledził prognozy i gdy okazało się, że udział w spotkaniu zgłosiło tylko dziesięć osób, postanowił powołać aż dwóch nowych graczy, aby gra na sporej powierzchni boiska przy Wawelskiej przy takiej pogodzie nie zakończyła się przedwcześnie dla żadnego z uczestników spotkania. Debiutanci zostali obsadzeni w przeciwnych drużynach i dzięki temu, że prezentowali podobny, pasujący do Lawy poziom, a Hołkowi udało się całkiem nieźle dobrać resztę składów, mecz był bardzo wyrównany.
W pierwszej połowie gole właściwie nie padały. Jedyne trafienia w tej części meczu zanotowali uskrzydleni sporymi zmianami w życiu prywatnym Miszka (oświadczył się dwa dni wcześniej) i Nacho (będący tydzień po ślubie). Obie drużyny grały dość niemrawo, co można usprawiedliwić niemiłosiernym upałem. W drugiej połowie gra się nieco rozkręciła i zdarzały się nawet superszybkie rajdy, szczególnie u zielonych wybitnie nastawionych na grę z kontry. Taktyka wydawała się słuszna, bo rywale nie tylko nie byli w stanie odrobić strat, ale i coraz trudniej było im utrzymać dystans dający chociaż nadzieję na odwrócenie losów meczu w końcówce. W typowym meczu Lawy trzybramkowa strata nie jest niczym strasznym, ale zdobywanie goli w tym meczu stanowiło dla obu drużyn tak dużą trudność, że o optymizm w szeregach czerwonych było trudno. A gdy w końcówce Miszka obronił jedenastkę wykonywaną przez Andrewa po zagraniu ręką przez Uolesa, wygrana czerwonych wydawała się wręcz niemożliwa.
Niemożliwe stało się jednak możliwe. Czerwoni odrobili straty, wyrównującego gola strzelając w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Andrew wykorzystał podanie Kuby i zawodnicy padli sobie w objęcia, bo choć walczyli do utraty tchu, chyba nie do końca wierzyli w taką możliwość zakończenia tego spotkania. W rzutach karnych byli już za to prawie bezbłędni, podczas gdy zieloni za często się mylili i wciąż trochę niedowierzając musieli oddać zwycięstwo przeciwnikom.
kliknij miniaturkę (YouTube HD) lub pobierz plik